Dziesiątego dnia rekolekcji, oaza I stopnia przeżywała swój II szczyt.
Świadectwo Anny
Wieczór tego dnia wyglądał inaczej niż zwykle. Już od rana bowiem przygotowywaliśmy się do Nabożeństwa Odnowy Przymierza Chrztu Świętego. Koncentrowaliśmy się na śmierci Chrystusa na krzyżu, która jest śmiercią życiodajną. Przeżycia duchowe i treści dziesiątego dnia oazy przygotowywały nas na to, co miało się dokonać wieczorem.
Nabożeństwo wieczorne rozpoczęło się jeszcze w kaplicy Domu Pielgrzyma, gdzie podjęliśmy refleksję nad sakramentem chrztu. Tak naprawdę, dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie, że chrzest to śmierć- śmierć dla grzechu. Mocno wybrzmiały mi wówczas słowa św. Pawła z Listu do Rzymian: ,, My wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć. Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu.” (Rz 6, 3- 4a) Te słowa słyszałam niejednokrotnie w swoim życiu, ale dopiero teraz zrozumiałam ich znaczenie- chrzest to wielka łaska, która dokonała się, gdy byłam jeszcze niczego nieświadomym niemowlęciem, a teraz mogę świadomie to przymierze z Panem Bogiem odnowić! Mogę codziennie umierać dla grzechu, a nowe życie- życie nowego człowieka- czerpać prosto z krzyża Jezusowego! Do tego właśnie uzdolnił mnie chrzest!
Kiedy wyruszyliśmy w drogę ze świecami w dłoniach, czułam się jak człowiek podejmujący duchową drogę wyzwalania się z grzechu, który zniewalał mnie-człowieka starego. Podążaliśmy za światłem oazowej świecy, niesionej przez Księdza Moderatora. Ta świeca prowadziła nas do celu, rozpraszając mroki nocy, jak światło Chrystusa rozpraszające ciemności serca. Wyruszyliśmy w uroczystej procesji, ze śpiewem na ustach i małymi świecami, po to, by dokonać świadomego wyboru odcięcia się od drogi człowieka starego i narodzić się do nowego życia. Mieliśmy do pokonania zaledwie kilkaset metrów, trzeba było przemierzyć jedynie łąkę, którą niemal codziennie mijaliśmy. Celem naszej pielgrzymki był niewielki park, w którym umieszczono figurę Maryi oraz duży krzyż. Właśnie wtedy zrozumiałam na nowo, że bez krzyża nie ma nowego życia, nie ma wzrostu, do którego powołany jest każdy ochrzczony. Kulminacją modlitwy było wyrzeczenie się wszelkiego zła, a potem wyznanie wiary- odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. Ten akt, dokonany pod troskliwym okiem Matki, w obecności kapłana i współbraci, umocnił mnie i dodał pewności, że na mojej drodze radosnej służby i wrastania w życiu chrześcijańskim nie jestem sama, ale są ze mną ludzie ze wspólnoty, która opiera życie na fundamencie wiary. Szczególnym przeżyciem był dla mnie moment zanurzenia dłoni w wodzie święconej i uczynienie znaku krzyża świętego- zrobił to każdy z nas zebranych wokół świecy. Nie był to tylko gest symboliczny, ale autentyczne przyjęcie Ducha Św.!
Nabożeństwo Odnowy Przymierza Chrztu było dla mnie ogromnym przeżyciem również dlatego, że uświadomiłam sobie piękną prawdę- Duch Święty od momentu chrztu jest we mnie i działa, jeśli tylko Mu na to pozwolę. Wiem też, że zapamiętam na zawsze, że koniecznie muszę Go wzywać i prosić o prowadzenie. Kto się modli o Ducha- otrzyma Go. Chwała Panu!



