Bożonarodzeniowa szopka

Budowanie wspólnoty może mieć wymiar bardzo dosłowny. Tak właśnie dzieje się we Wrocance podczas ostatniego adwentowego tygodnia.

„Uradowałem się, gdy mi powiedziano: «Pójdziemy do domu Pańskiego!»” (Ps 122, 1) – jest chyba już pokoleniowym doświadczeniem i pewnie nie tylko w oazowych kręgach, radosny duch jedności, przejawiający się w czasie wspólnych przygotowań wystroju w kościołach, w które angażują się dorośli i dzieci. Szczególnie jednak staje się on zauważalny, gdy swoje siły łączą w jednym dziele wspólnoty formacyjne, a poświęcenie czasu i wysiłku na rzecz piękna kościoła pozwala uwydatnić i wzmocnić także niewidzialne więzi w grupach i w parafiach.

Pomysł i chęci

Przygotowania bożonarodzeniowej szopki we Wrocance stały się w ciągu ostatnich lat takim właśnie czasem wspólnego przebywania, dzielenia się swoimi umiejętnościami dla zbudowania ducha wzajemności i jedności, mającym swój widzialny wyraz w świątecznej scenerii, którą może się cieszyć później cała parafia i odwiedzający ją goście.

Oazowa Wspólnota Życia Miłosiernego Chrystusa Sługi we Wrocance przejawia w tym względzie na pewno szczególny entuzjazm, który zdaje się możliwy przez naprawdę charyzmatyczne połączenie wielu talentów. Każdy, kto brał udział w pracach nad aranżacją modlitewnych przestrzeni we Wspólnocie zna dobrze scenograficzny zapał i zmysł moderatora wspólnoty, ks. Daniela Trojnara. Udziela się on z łatwością nie tylko oazowiczom pamietającym wieczory, a nieraz prawie że noce spędzone nad budową szopki w kaplicy bocznej starego kościoła pod okiem i z czynną pomocą ks. Januarego Horwatha, ale również młodzieży i dzieciom, ze szczerą radością dokładającym swoich starań, pomagając swoimi pracowitymi dłońmi i sprytem w każdym takim przedsięwzięciu. Jest to radość dla wszystkich, ale szczególnie dla rodziców, którzy na swoim przykładzie wiedzą, jak bardzo taki czas zapada w dziecięcą pamięć i w jaki sposób utrwala piękny obraz rodziny i wspólnoty wierzących.

Wnętrze kościoła

Początek prac to wyprawa po dorodne drzewa – wielometrowe choinki zapewnia Pole Misyjne – z których dwa najwyższe, siłą wielu rąk zostają wniesione do prezbiterium. Wtedy nie tylko wzrokiem, ale też węchem daje się odczuć, że czas Bożego Narodzenia już jest blisko. Zaczynają się wtedy licznie obsadzone poważne prace wysokościowe z długimi „wędkami”, by w ciągu kilku wieczorów, przystroić całe choinki w złotą szatę bombek, światełek i anielskich włosów. Mniejsze drzewka oraz choinka koła misyjnego pozostają w kaplicach bocznych, zaś na przodzie lewej nawy powstaje scena pasterska. Tam, gdzie przed laty mieściło się całe przedstawienie narodzenia, teraz gromadzą się pastuszkowie, trzody oraz postacie Trzech Króli i anioł, zaś figury Świętej Rodziny z Dzieciątkiem Jezus zajmują centralne miejsce przed ołtarzem, nad którym od dwóch lat budowany jest prawdziwy drewniany dach betlejemskiej stajenki.

Ozdobiony okazałym wieńcem zostaje też największy żyrandol, zaś świeczniki bocznych kinkietów przystrojone są mniejszymi wieńcami. Na rozgwieżdżonej draperii na przodzie lewej nawy zawisa też rozwinięty zwój ze Słowem Bożym. Starannie przypalone krawędzie „pergaminu” to również zasługa najmłodszych, najchętniej garnących się do prac ogniowych, nawet jeśli dotyczą one bezpiecznego płomienia, dymu sztucznego ogniska, wraz z gwiazdą zawieszoną u szczytu stajenki ocieplającego i wprawiającego w dyskretny ruch całą scenerię, podkreślając atmosferę czuwania. Również szmer rozświetlonego strumyka wody, płynącego z niewidocznego źródła dzieła pomysłowych konstruktorów, intryguje nie tylko dzieci, ale wszystkich tych, którym przypomina słowa księgi Ezechiela o życiodajnej rzece mającej źródło w świątyni oraz tym, jak tajemnica wcielenia łączy się z tajemnicą chrztu, której ponowne odkrywanie jest częścią naszego nawrócenia.

Radość odpowiedzialności

Każde zadanie tego przedsięwzięcia napełnia poczuciem radości i wdzięczności, zwłaszcza gdy unaocznia się bogactwo talentów i darów: budowniczych i inżynierów, którzy wspólnymi siłami, również z chętnym udziałem swoich synów i córek, w mgnieniu oka stawiają potrzebne konstrukcje; florystek, tworzących piękne kompozycje roślin, wstęg i ozdób; elektrotechników, dzięki którym całość zostaje na koniec oświetlona zmyślnie poprowadzonym wielobarwnym światłem. Mimo, że jest to światło ziemskie, to każdemu towarzyszy bliskość światła nadprzyrodzonego, bo darem, który staje się również bardziej namacalny, są charyzmaty inne – te kryjące się np. za wytrwałym ruchem żelazka prasującego materiał, pokonywaniem swoich słabości i lęków, czy cierpliwością w obliczu licznych, czasem wymagających wysiłku, poprawek. Wielu odkrywa w sobie wówczas dar niespożytej siły: „Która godzina? – 1:30… – To jeszcze popracuję ze światłem”.

Budowa wspólnoty

W czasie kolejnych etapów prac, nawet mimo pojawiających się trudności, między ludźmi potęguje się pogodny nastrój i także mrówczy wir pracy staje się w niezwykły sposób wyrazem adwentowego czuwania udzielającego się wszystkim, bowiem w budowę szopki włączają się też chętni parafianie, znajdujący w tym czasie wśród ludzi upragnionego ducha chrześcijańskiej wspólnoty – takiej, przez którą chwali Boga św. Paweł w swych apostolskich listach. Przeżycie żywej obecności Boga podczas tego z jednej strony specyficznego, a z drugiej strony zupełnie zwyczajnego i naturalnego „zgromadzenia w świątyni” w minionych latach mogło się stać znaczące też dla osób niegdyś służących pomocą w duchu wspólnej odpowiedzialności, a dziś związanych z Ruchem Światło-Życie już ściślej, zostawszy członkami grupy formacyjnej. Wiemy, że jest to też źródło radości dla duszpasterzy, której świadectwem bezpośrednio dzielą się zarówno ks. moderator, jak i ks. proboszcz: „Tu się czuję wspólnotę” – mówią.

Autor: Jakub Niedziela

A jak w tym roku wyglądały przygotowania szopki? Zobaczcie sami!
Zapraszamy również do Wrocanki, by tam na żywo podziwiać to piękne dzieło ks. moderatora Daniela Trojnara i Oazowej Wspólnoty Życia.